czwartek, 12 września 2013

Pomyłka

     - Shine! Stój, poczekaj! Obiecałaś, jak mogłaś...
     - No to co? - prychnęła dziewczyna. - Chciałeś bawić się sam? Beze mnie?
     Uśmiechnęła się prowokująco, odrzuciła do tyłu jasnozłote włosy. Grzywka malowniczo opadła jej na oczy.
     - Bawić...? - zapytał cicho, zjadliwie. Shine doskonale znała ten ton. Natychmiast zmieniła taktykę.
     - Avonn, nie bądź dzieckiem... Wracaj!
     Teraz to ona wołała. Pobiegła za nim, obróciła go plecami do ściany, przytuliła się z całej siły.
     - Nadal się na mnie gniewasz? - wyszeptała, zdmuchując mu włosy z twarzy. Miękki zapach jaśminu na chwilę zaparł mu dech.
     - Shine, wiesz, że nie potrafię... Ale nie chcę... Nie mogę cię stracić! Nie pozwolę, rozumiesz?
     Gwałtownie zwiększył siłę uścisku, blond kosmyki połaskotały go w twarz, zaiskrzyły się od łez.
     - Dlaczego zawsze masz za nic moje prośby, dlaczego jesteś tak arogancka, dlaczego nigdy nikogo nie słuchasz...? Wiesz, że Igrzyska... - nagle zabrakło mu słów. - Ja musiałem, naprawdę musiałem. Ale ty? Zawahałaś się, widziałem, wszyscy widzieli, ale postawiłaś na swoim! Shineesse, dlaczego tak bardzo mnie ranisz? Dlaczego tak bardzo cię kocham?
     Jego głos drżał, łamał się, był przepełniony goryczą. Łzy lśniły na złotawych lokach Shine.
     Stała, wtulona w jego ramiona. Nie widział paskudnego uśmiechu, który rozjaśnił jej twarz.

     - Wiesz, że cię kocham i zawszę ci wybaczę. Ale... Ale co teraz będzie?
     Opuścił głowę, aby nie zauważyła łez, które zamgliły mu oczy. Ze strachu. Tak bardzo się o nią bał.
     Zawodowiec z Jedynki o czekoladowych oczach płakał nad swoją zgubą.

***
     - I jak to było, pani Bee? Z sojuszami, z walką, z areną?
     Nadal piękna, z gładką, jasną twarzą, idealną figurą i nienaganną fryzurą obok siedziała sześćdziesięcioletnia zwyciężczyni siedemnastych Głodowych Igrzysk.
     Zatrzepotała sztucznie wydłużonymi rzęsami, delikatnie strzepnęła pyłek pudru, musnęła palcem karminowe wargi.    Napawała się wrażeniem, jakie wciąż robiła urodą.
     Potem zamyśliła się, zmarszczyła brwi, coś sobie przypominała. W naznaczonych krwią wspomnieniach mignęły jej brązowe oczy, których wyraz nie zmienił się nawet wtedy, gdy umierał. Myślała tak długo, że prowadząca wywiad zaczynała się niecierpliwić.
     - Nic szczególnego. Wygrałam sama, bez niczyjej pomocy. W końcu jestem zawodowcem.
     - Ale...
     - Tamten sojusz to była pomyłka. Tak kazali mi mentorzy.
     - Nie zmienia to jednak faktu, że to twój partner zabił całkiem sporo trybutów.
     Shine wpiła w dziennikarkę jadowite spojrzenie błękitnych oczu, po czym z trzaskiem złamała leżący obok kartki z jej odpowiedziami długopis.
     - Nic takiego się nie zdarzyło. Rozumiesz? To była pomyłka. Tylko tyle.

     Pomyłka, Avonn.


______________
kolejne krótkie, ale pomysłów brak ;-;
jak pisałam wcześniej, mam już tylko kilka starych, zabieram się do (planuję na razie 2) yaoi, potem zrobię niespodziewankę, a potem to już przyyyyyyszłość :D
nie no, potem to olimpiada z polaka i fizy i gegry (w sumie z innych 5 tez ale tylko te 3 sie dla mnie liczą), w których trzeba mieć 90% ;------;
pozdrawiam znad książek ;-;
/wi.
/gynvaelwedd (~ dziecko lodu/ zimy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz